Axalp Swiss Air Force Live Firing Demo - 10-11 października, Axalp, Szwajcaria

     Wśród wielu pokazów lotniczych jakie odbywają się w Europie w dzisiejszych czasach, ta impreza wyróżnia sie na tle innych, a to za sprawą wyjątkowego klimatu stworzonego przez alpejskie szczyty, który pozostaje na długo w pamięci każdego pasjonata fotografii lotniczej. Tak, cały pokaz lotniczy odbywa się w górach na wysokości ok. 2400m n.p.m. Pomimo wysokości oraz raczej stałego repertuaru Szwajcarskich Sił Powietrznych, pokazy te corocznie przyciągają tysiące fanów, w tym roku nie zabrakło tam i nas.
     Wraz z fotografami z stowarzyszenia Air Action wybraliśmy się w długą drogę /prawie 1300km/ do małego szwajcarskiego miasteczka Axalp, droga przebiegła bez problemów. Natomiast mała niespodzianka czekała mnie juz prawie na miejscu, okazało się iż ostatnie 4 km drogi to stromy podjazd, na który przeciążony zapasami pojazd ledwo się wtoczył :). Wszystko zapowiadało się nieźle... oprócz pogody, przez cały tydzień ciągle padało, na szczęście  z małymi przerwami tak, że pokazy się odbyły. Obawa, że podobnie jak w 2011r. pokazy zostaną odwołane towarzyszyła nam do ostatnich chwil przed rozpoczęciem programu przez szwajcarskich pilotów.
     Przed samymi pokazami, jak co roku piloci ćwiczą program już dwa dni wcześniej, wybraliśmy się więc na KP w poniedziałek 8 października. Z Axalp do miejsca pokazów lotniczych jest jeszcze spory kawałek /ok. 8-9km marszu w tym ponad 800m w pionie :)/, a do celu należy dojść przed 9.00 rano , potem drogi są zamykane /ze względu na ćwiczenia strzelania ostrą amunicją do tarcz położonych niedaleko szlaków turystycznych/. Tak więc mimo woli zaliczyliśmy także wschód słońca na alpejskim szlaku. Trudy górskiej wspinaczki zostały nagrodzone, po dotarciu na szczyt oczom naszym ukazała się przepiękna alpejska panorama, natomiast po ok. godzinnym wypoczynku usłyszeliśmy oczekiwany hałas silników lotniczych, dzień pierwszy treningów rozpoczety. Wśród ryku dopalaczy usłyszeliśmy też charakterystyczny jazgot 20mm działek M39, w które uzbrojone są szwajcarskie F-5E/F Tiger II, a tarcze rozstawione na zboczach wokół nas zadymiły od pierwszych trafień. Oprócz F-5E/F II Tiger Siły Powietrzne Szwajcarii /Schweizer Luftwaffe/ wyposażone są w także w samoloty  F-18C/D Hornet, oba myśliwce zobaczyliśmy wśród szczytów. W dwugodzinnych treningach brały udział chyba wszystkie typy statków powietrznych w jakie wyposażone jest lotnictwo tego niewielkiego kraju /min. samoloty treningowe PC-9 Pilatus, śmigłowce Eurocopter AS332 Super Puma i Cougar, EC635/. Dzień ten dał na posmak tego co będzie się działo podczas finalnego Airshow.
Kolejny dzień treningów popsuła zła pogada, padało też w środę ale tym razem wybraliśmy się kolejne 800m w dół do bazy lotniczej w Meiringen. Pomimo ulewnego deszczu udało się sfotografować kilka startów i lądowań F-18C/D, które stacjonują w tej bazie. Sama baza jest chyba tak samo sławna jak airshow nad Axalp, w końcu to stamtąd startuje większość samolotów do pokazu. Najbardziej zaskoczył mnie jednak fakt, iż baza położona jest wśród domostw i pół miejscowych rolników, ogrodzona niewysokim płotkiem, tylko po to aby zabłąkanej krowy nie przemieliły na hamburgery łopatki turbin samolotów. Natomiast przez środek pasa startowego przeprowadzona jest publiczna droga, zamykana tylko szlabanem na czas startu samolotów. Dziwnie się czułem spacerując w strugach deszczu przez pas startowy... :). Urzekający widok, zresztą jak cała Szwajcaria.

     W końcu nadszedł ostatni ostatni, czwartkowy dzień, wszystko wskazywało na to, iż pokazy odbęda się, z tą nadzieją wyruszyliśmy na KP o piątej nad ranem, by po prawie trzy godzinnym marszu ujrzeć znajome zabudowania na szczycie. W drodze towarzyszyły nam już spore grupy entuzjastów lotnictwa. Tym razem okoliczne szczyty obsypane już były śniegiem, który spadł dzień wcześniej. Powoli upływały minuty na towarzyskich pogawędkach.
     Nagle wszystko się rozpoczęło, gdy większość z widzów obserwowała nadlatujące z góry dwie pary F-18C/D, trzecia wyleciała z doliny pod nami, obficie wypuszczając flary. Potem, przez dłuższą chwilę Hornety, krążyły wokół nas, chowając się wśród wzgórz, by nadlatywać na tarcze z różnych kierunków, rozrywając je swoimi pociskami. Po nich kolej przyszła na leciwe F-5E/F Tiger II, znowu z tarcz posypały się drzazgi. Niespodzianką, która wyleciała po Tigerach był Szwecki samolot JAS-39F Gripen w barwach fabrycznych. Jak wiemy Szwajcarzy wybrali ten samolot jako następcę F-5E/F. Przepiękną wiązankę akrobacji lotniczej zaprezentował pilot szkolnego samolotu PC-9. Obficie sypiąc flarami zaprezentowano, jak zwykle, śmigłowiec Eurocopter Cougar, jest to już wizytówką tych pokazów. Zresztą śmigłowców zaprezentowano więcej, zorganizowano grupowy przelot, kilkunastu Eurocopterów. Z zespołów akrobacyjnych nie mogło zabraknąć oczywiście Patrouille Suisse, latających także na amerykańskich F-5E pomalowanych w barwy narodowe Szwajcarii. Pokazali kilka efektowynych przelotów w formacjach oraz mijanek. Całość pokazu trwała ok dwóch godzin w godzinach rannych oraz powtórzono go popołudniu. W końcu jednak przyszła pora na powrót na kwatery, w dół schodziło się lepiej, ale i tak spory kawałek był do przejścia.

     Podsumowując, pomimo skromnego repertuaru i złej pogody, dla mnie najlepsza impreza lotnicza roku 2012. Serdecznie zapraszam wszystkich czytelników na kolejną edycję w przyszłym roku. Data pokazów już jest znana /Harmonogram imprez lotniczych 2013/.